Polowanie
sposobem dzikiego kota...
dopadła ofiarę, złapała, nie dała
uciec, choć wiła się piskorzem
usłyszałam jęki nie było
w nich cierpienia!
wtem księżyc skrył się za chmurę
zapadła ciemność choć oko wykol,
nadstawiłam ucha, dało się
słyszeć tylko dziwne szuranie, aż
wszystko ucichło,
musiał mnie sen mocno zmorzyć,
już dniało, kiedy otworzyłam oczy,
wychyliłam się w stronę nocnej
walki i zobaczyłam widok, w który
trudno uwierzyć, przetarłam oczy
raz jeszcze ze zdumienia
spała w objęciach niedźwiedzia
wokół rozsypanych tygrysich cętek...
zrozumiałam zamysł polowania.