Blask prawdy
Siedząc na wystygłej kropli zakrzepniętej lawy
Rozważam życia dawne, zapomniane sprawy.
Zmierzch kuli się jak kocur. Do snu dzień układa.
Wczoraj sąsiad mnie witał, dziś nie ma sąsiada.
Życie przeszło przez palce, płynąc w melancholii,
Zamarznięte wspomnienia roztapia powoli.
Dzień kończy się znów nocą i nowy przychodzi,
Jeden człowiek umiera, inny zaś się rodzi.
Siedzę tak nieruchomo wtapiając się w ciszę.
W nadziei, że w jej dźwięku blask prawdy usłyszę.
Ujrzę gdzieś zapomniane dawno temu słowa
To wiara czyni cuda, więc zacznij od nowa
GrzesioR
31-10-2024