Odyseusz
Co zawsze mrugają w oddali
W morzu rozpaczy bezkresnym
By płomień nadziei rozpalić
Uważaj na śpiew syreny
Co czystym głosem cię woła
Nim z kursu zboczysz rzuć okiem
Na ślady rozbitków dookoła
Uważaj na skróty fałszywe
Gdy czas bezcenny ucieka
Tam śmierć niezawodna łudzi
I w ciszy cierpliwie czeka
Nie ufaj swojej odwadze
I sile miecza i tarczy
By strach swój przed śmiercią pokonać
Nikomu odwagi nie starczy
Nie wierz nigdy kobiecie
Choć pięknie wygląda i szczerze
Każda z nich wszystko co kochasz
Na zawsze ze sobą zabierze
Przypomnij po co tu jesteś
W swojej odwiecznej podróży
Zacznij sam myśleć nareszcie
Komu i do czego służysz
Czy ktoś tu na ciebie czekał ?
Modląc się co dzień do słońca
Czy snu przyniosła cię rzeka ?
Snu bez początku i końca
No ale skoro przybyłeś
Łodzią o głowie potwora
Spojrzałeś i zwyciężyłeś
Powrotnej drogi już pora
Więc gdy już wygrasz tę wojnę
Swój okręt nie mówiąc nikomu
Skieruj na wody spokojne
Gdy wracać zaczniesz do domu