Wasilij Błochin

Mój pistolet jest mym pędzlem, piórem oraz dłutem.
Natchnienie daje mi widok kropel krwi, płynących
z rąk spętanych rzemieniami i kolczastym drutem.
Jestem poetą. Dlaczego wszyscy widzą trupy?
To prozaiczne. Ja widzę litery, nie ciała.
Moja poezja przemówi do ludzkości głośniej
niż samoloty brytyjskie i niemieckie działa.
Jestem muzykiem. Za oknem orkiestra spycharek
akompaniament podkłada pod ostatnie krzyki:
pod modlitwy i wołania: "Polska nie zginęła!",
a ja, tworzę niestrudzenie godziny muzyki.
Jestem malarzem. Podłoga i ściany są płótnem,
po którym mogę malować czerwone pejzaże.
Czyż nie są one piękniejsze niż rozbite w maczek
podczas Wielkiej Rewolucji cerkiewne witraże?
Jestem rzeźbiarzem. Symetria nie jest wcale piękna,
dlatego też ją zaburzam poprzez strzał w tył głowy.
Tworzę dziesiątki rzeźb dziennie, a moje muzeum
wypełnia kopane w lesie przez koparki rowy.