Requiem dla A. M.
Co Pustce spojrzał prosto w oczy
Co z piekieł własnych wspomnień wrócił
I od nowa stwarza świat
Posiadłem wiedzę, która wiarę
W nieprzerywalność świata kończy
Czas, żebym dzisiaj brzemię zrzucił
Tych dziwnych trzynastu lat
Dziś na Arkadiię zrujnowaną
I spustoszoną urojeniem
Patrzę, stawiając odwrócony
Do góry nogami krzyż
Niech pozostanie zagrzebaną
Pod bezlitosnym myśli lśnieniem
I pod krzyczącym, niezmąconym
Refrenem panicznych cisz
W ponurym tańcu dni i nocy
Wspominam, myślę i rozważam
Jak z kubka słodkich toksyn wino
Piłem jak prawdziwy miód
Ale to już nie w mojej mocy
By przeszłość wskrzeszać i odradzać
Nienaprawialne, co przegniło
Bez sensu jest wierzyć w cud
Czas, bym przemierzył nowe drogi
I bym sformował świat na nowo
Bym drżącą dłonią przystań stworzył
I bym się skierował tam,
Choć wiodą mnie kulawe nogi
Choć oczy starcze nie pomogą
Choć człowiek stary czasu dożył
Że jest coraz bardziej sam