Okręt
Nie lubię tworzyć takich przypisów interpretacyjnych, które narzucają jedyny, słuszny sposób odczytywania wiersza. Z drugiej strony - jeszcze bardziej chyba nie lubię, kiedy moje słowa interpretowane są w bardzo brzydki sposób.
które się dawno temu zlały w jedną masę,
żegluję statkiem - widmo, szukając swej ziemi,
kierując się wciąż na Wschód rozbitym kompasem.
Wokół mnie Wielka Burza pomiata okrętem,
a zimna, brudna woda na pokład się wdziera.
Czas staje się chaosem, przestrzeń zaś - zamętem,
a ja, Kapitan - Błazen, trwam wiecznie przy sterach.
Ludzie nie lubią błaznów. Zatykają uszy,
udają, że ich nie ma, lub ich unikają,
bo błazen przywołuje mrok wewnątrz ich duszy,
który oni przez całe życie wypierają.
Nie ma na mym okręcie bandery tęczowej,
czarnej, złotej, brunatnej, żółtej czy niebieskiej.
Nie zobaczysz też na nim białej, czy czerwonej.
On trwa tylko przy jednej - banderze błazeńskiej.
Nigdzie żadnej latarni, a tym bardziej portu.
A jeśli bym port znalazł - któryż przyjmie błazna?
Tak trwam wiecznie przy sterach, klaun gorszego sortu,
który w czas Wielkiej Burzy spokoju nie zazna.