***a imię jego czterdzieści i siedem...
trzydzieści lat modliłem się
prośbom i przebłaganiom
końca nie było widać
lecz Najwyższy ponad którym
nie istnieje Nic
nie słyszał i nie słuchał
przepaść dzieli nas wielka
pozazdrościć mogę tylko
Abrahamowi i wszystkim
co może są w niebie
a może po prostu
naprawdę ich nie ma
i nie ma zmartwychwstania...
więc przynajmniej nie cierpią
a to wystarczy do szczęścia
dzieci w hospicjum pytane
o ich największe marzenie
mówiły jednozgodnie
"aby tylko tak nie bolało..."
kamień by się rozpłakał
już przestałem się modlić
wywoływać siłą sugestii
świętych i Stwórcę
widocznie chciał
abym pół prawie wieku
był zdany tylko na siebie...
teraz wiem że to nie takie proste
i miliardy modlitw w dzień i w noc
rozwiane jak dym
jak ćmy do świateł w straszną idą
bezlitosną jak gestapo
pustkę...