- * * * -
zawierzyłam w Anielski szept.
O zmierzchu, gdy z mroku
skradał się mój gniew,
czerwieniąc się na szkieletach drzew.
Rozkładałeś ramiona, ugaszając
rozpędzonej pożogi bieg.
Mówiłeś, że nie ważne kto skąd jest,
więc wyszłam do ciebie, porzucając swój miecz,
na polu bitwy, w wojnie po nieba i piekła kres.
W zastygłej chwili, zbroczonej w krwi,
bieli twoich szat, z odrobiną nadziei
na lepszy świat, tam gdzie rządzi strach.
W szkarłatnych mych oczach, dostrzegłeś
że też szczerze potrafię się śmiać.
W zastygłej chwili, gdy uniosłeś miecz,
zasłaniając skrzydłem, twarzy
prawdziwych rysów kształt – dostrzegłam
ile jesteś wart. Tak samo jak demon
potrafisz śmierć siać.
Porzuć wszystko, co złe, krzyczałeś
to koniec, walka skończyła się.
Przed biblią ukorz się, nasz sztandar
w bieli cię wyprowadzi, nie skusisz mnie.
W płomieniach tuliłam cię, nic nie czułeś,
do ostatnich słów wierzyłeś, że nie czynisz źle
zabijając mnie. Aniele, Aniele Gabrielu,
będąc człowiekiem stałam tu, aby dotknąć Cię.
Porzuciłeś mnie, na skraju czasu, bez domu,
z wiatrem, który wciąż gdzieś gna, wyszarpując
morze łez. Aniele, Aniele, Wiktoria to imię Me.
Wciąż walczę, i nigdy nie zmienię się,
choć smutek po stracie przygniata mnie.
Ramię w ramię, przetaczając czerwieniącą się krew,
walczące dusze, w bitewnym szale, ranią ciebie i mnie.
W zastygłej chwili, ponownie narodził się, dobro i zło
czerwiem i biel, stając w płomieniach Anioł,
ścieżką swych wojowników do piekła zaprowadził.
Już wiem, że nie może istnieć, samo dobro,
Już wiem, że nie może istnieć samo zło.
Już wiemy, że nie może istnieć
ani samo dobro ani zło.
Podaruj mi grzechu jarzmo
– spłonęły skrzydła na stosie,
podaruj mi czystą wodę przebaczenia
- otworzyły się bramy piekła.
"Wiersz obecnie jest bez tytułu, mam kilka koncepcji, jak będę przekonana do umieszczę. Jeśli komuś kto odwiedzi mój profil, przyjdzie jakiś pomysł, chętnie to rozważę."