- Z DWÓCH ŚWIATÓW -
Otwieram okno,
cicho pada deszcz,
mokną samotne
czyste kartki.
Czyste, czemu nikt
nie wziął, je w dłonie.
Czemu malarz
nie nakreślił,
nie namalował
naszych słów.
- KOBIETA -
Otwieram drzwi,
za progiem, pustka,
bezruch, tylko mrok,
nieprzenikniony;
woła Mnie.
- MĘŻCZYZNA -
Otwarte okno,
a za nim cisza,
tylko ona ogarnia Mnie.
Wciąga nie daje szans,
bym mógł pozbierać,
uchwycić rozdarte
w strzępy nasze ciała.
- KOBIETA -
Otwarte drzwi,
lecz nie mogę przejść.
Wyciągam dłonie,
lecz po drugiej
stronie niema nic.
Ciemność drwi,
wnika, eksploduje strach.
Zgniata, nie daje przejść.
- RAZEM -
Nie pozwól,
by dłonie opadły,
zanim nie nakreślą tęczy.
Nie pozwól by, czyste kartki
spłonęły bez Nas.
Zostawmy ściany,
okna, zatrzaśnijmy
nie potrzebne drzwi.
Jeśli Jesteś tu,
jeśli stoisz obok;
nic nie liczy się.
Weźmy ciemność w dłonie,
nałóżmy ją na milczenie,
podarujmy gwiazdom.
- MĘŻCZYZNA -
Za późno me
okno uniósł wiatr,
w tej pustce zgubiłem się.
Gdzie nie spojrzę,
żar faluje, topiąc me ślady
i już nie wrócę.
Zanikam, Pokonany. . .
Wybacz Mi….
- KOBIETA-
Za późno, stalowe drzwi,
rozmyły się, Ma dłoń,
pustkę uchwyciła,
w bezwładzie opadam
w dół, już nie mogę wyjść.
Ciemność wnika,
wyblakły oczy,
wyblakła twarz. . .
Odchodzę już. . .
Wybacz Mi. . . .