Na wysokich obcasach przez gęstwinę wersów
Bo jakie inne pasują na spotkanie z poezją?
Tylko takie, z których zobaczę wszystko w poetyckiej gęstwinie...
Iść? Nie iść? No dobrze... Wchodzę.
No nie, nie tak od razu! Brakuje mi niezbędnych akcesoriów!
Może się przydarzyć, że wiersz zachwyci mnie do tego stopnia, że zobaczę niebo roziskrzone gwiazdami. Okulary odblaskowe potrzebne...
Może mnie wzruszyć tak bardzo, że przydadzą się chusteczki, a nawet wytworne naczyńko do zbierania wzruszeń...
Wszystko?
No nie... Są jeszcze inne wiersze.
Wesołe, pobudzające do śmiechu:)
Co wtedy? Mimo wszystko śmiać się nie wypada... A może jednak?
Wiersze opisujące przyrodę, z którymi może być różnie...
Skąd mam wiedzieć, czy osoba opisująca przyrodę nie stosuje nazewnictwa obowiązującego w Unii Europejskiej?
Jeśli ślimak to ryba, a las może być morzem koralowców, to jak zrozumieć, o co chodzi?
Słownik unijny potrzebny, tu nic nie wiadomo.
Czyli tak; okulary, chusteczki, słownik...
Skąd wziąć słownik???
Bruksela; trzeba jechać do Brukseli...
Może jednak bez słownika sobie poradzę?
Potrzebne pióro, gdybym odszukała natchnienie i sama chciała coś napisać...