Metafizyka dnia
Przestrzeń drży niepokojem.
Jedyne przejście
prowadzi przez tory.
Chcę przebyć miejsce,
gdzie czas może zwolnić
na mgnienie oka...
Ułamek sekundy dzieli
od przekroczenia bramy
gdzie czuwa Atropos
w towarzystwie sióstr...
Świat jakby zastyga.
Zwoje papirusu
niezapisane do końca.
Nagle ktoś chwyta za rękę
zatrzymując
niespodziewanie.
Tuż przed nimi
przetaczają się wagony...
Poziom bezpieczeństwa
był
prawie przekroczony...
Przejechał.
Nić przeznaczenia
nie została przecięta.
Powinna podziękować...
Człowiek w szarym ubraniu
oddala się,
znika,
rozmywa w tłumie.
Pozostaje pytanie:
jak wyczuł niebezpieczeństwo
nie widząc?
Pasuje chyba do tego wiersza.