Cisza
Czuła wieczorami
Lekki powiew wiatru
Muskający policzki i ramiona
Przeszywający chłodem
Myślała że to tęsknota lub rozpacz
Nękała ją nieustannie
Lecz gdy usłyszała cichy jęk
"Filemono… to boli
Tak bardzo boli…"
Nie mogła całą noc zmrużyć oka
Myśląc jedynie o znaczeniu
Tych słów
Gdy słońce wzeszło
A ciepłe promienie
Zaczęły ją okalać
Postanowiła znów wrócić
Do swoich leków
Teraz wieczorami Filemona
Cieszy się ciszą i spokojem
Teraz Filemona
Znużonym oczyma
Wiedzie po ścianach
Nie czują nic
I niczym się nie martwiąc
Tak jak zawsze marzyła