Mahoń i biel papieru
Niczym tabula rasa niemowlęcia
Czy spisana na niej będzie prawda wieczysta
Z chwilą ulotną słowa poczęcia
A może list miłosny skroplony lawendą
Napisany czułym utęsknieniem
Pod delikatnego serca srogą komendą
Z świętobliwym powinowaceniem
Albo groźba stworzona czarnym atramentem
I gniewem sączącym się z jestestwa
Przypieczętowany krwią i zamętem
Bez szacunku pokrewieństwa
Lub niezapisana będzie po wszystkie czasy
Niczym ta chmura lekka i bezkształtna
Myśli jakby człowieczych znanych z swej krasy
Jak rozkosz tak rozsądnie powabna