Bambi
Twoja matka gnije
Zostaw jej ciało
Na pożarcie innym
Pozostaw za sobą
Smród rozkładu
Oczy twoje
Niby dwie szkliste kule
Nie uronią więcej
Łez
Pośród polnych kwiatów
Twoja niewinność
Została rozszarpana
Przez ludzkie cienie
Bambi
Połóż się na widoku
Słońca
Pozwól zaschnąć krwi
Na twoim ciele
Niech w pył się obrócą
Wiążące cię pęta
Miłości
Wiesz dobrze
Że w samotności lasu
Ciemne noce
Gardzą limbowymi sercami
Bambi
Przyjdzie dzień
Przyjdzie taka wiosna
Która zwróci twoje myśli
Ku tamtej polanie
Przypomni odór śmierci
Dorosły a jednak tak boleśnie
Zrośnięty z dzieciństwem
Zrzucisz swoje pierwsze poroże
I zobaczysz ponownie
Jakże przerażony
Ciemnoczerwoną
Krew
Dlatego proszę cię
Zrozum i przebacz sobie
Własną bezsilność
Jesteś tylko dzieckiem