3:13 Czyściec
Kiedy twa przeszłość prosi od niechcenia,
By ją wydobyć, dokonać rachunków,
budząc, prócz Ciebie, wyrzuty sumienia.
To przebudzenie o trzeciej trzynaście:
Znów liczyć zaczynasz stracone szanse:
gorzkie porażki, stłumione marzenia,
złudne radości, fikcyjne romanse.
W końcu oddychasz lekkością latawca,
strudzony, w sen wchodzisz zmęczonym krokiem,
chcąc, by poranek - twych lęków znawca
i codzienności usłużny oprawca
wreszcie łaskawie ominął Cię bokiem.
Trzecia trzynaście – pechowa godzina.
Smutno najmocniej o trzeciej trzynaście.
Choć coś się kończy i coś się zaczyna,
Ty tylko widzisz bezdenne przepaście.
W końcu oddychasz lekkością latawca,
strudzony, w sen wchodzisz zmęczonym krokiem,
chcąc, by poranek - twych lęków znawca
i codzienności usłużny oprawca
wreszcie łaskawie ominął Cię bokiem.
Lecz później w świetle nowego poranka
Wyraźniej widać ślady po rankach…