poranne duchy...
...zamknięci w kole płyniemy z prądem
jaki nas wlecze po danym torze
zgarbieni biegiem na parkan kładąc
etapy życia odcięte nożem
wszelkich postępków czynów powabnych
aby od jutra ciągnąć to nowe
rodzone w bólach krótkich przemijań
torpedujące styraną głowę
człekopodobne do siebie maski
zasnute zwiewną mgłą przemijania
lecą na oślep by na finiszu
własne rekordy w ciszy przeganiać
i tylko meta wciąż dla każdego
z bramą przymkniętą jak furta owa
gdzie słychać szepty grzeszności bytu
a w nich owiane błaganiem słowa...