Spojrzenie
spojrzeniem miłości,
jakim młodzieńca obdarzyłeś,
gdy przyszedł pytać
o drogę do doskonałości.
Nie daj, byśmy odchodzili zasmuceni,
własnym wyborem, który
przedkłada chciwość nad miłość.
Ogarniasz nas swoim
życiodajnym wzrokiem,
jak córeczkę Jaira,
by ją do życia przywrócić.
Wskrzesiłeś ją i oddałeś rodzicom,
bo miłość silniejsza jest
niż śmierć,
którą Ty sam pokonałeś.
Patrzysz na nas Panie,
jak na ucznia Mateusza.
Dla Ciebie zostawił celną komorę,
a w raz z nią grzech
i przywiązania swoje.
Daj pójść za sobą,
na uczcie się weselić
i w Twojej obecności trwać.
Obejmujesz nas swym wzrokiem,
jak spojrzałeś na Judasza
w Wieczerniku,
gdy chleb mu podawałeś...
Z miłością do ostatniej chwili -
większą niż zdrada.
Zmiękłoby jego serce,
gdyby popatrzył w Twoje oczy...
Patrzysz na nas Jezu,
jak spojrzałeś na Piotra,
gdy kogut ponownie zapiał.
Z czułością wobec słabości,
którą od początku znałeś.
Ze świadomością,
że właśnie on stanie się Skałą,
na której Kościół postawisz.
Daj łaskę odwzajemnienia
ratującego spojrzenia,
by wzroku nie odwrócić,
unikając Twego wejrzenia,
jak uczeń, co zdradził.
Znasz niemoc serc zranionych
wyparciem się Ciebie.
Ulecz je swym spojrzeniem.