Rodzinne spory
to się od razu jaram.
Czuję jak od startu jestem stracona,
w piekielnych ogniach spalona.
Nic mojego bólu nie ukoi,
od paranoi mi się w głowie troi.
Ty nic sobie z tego nie robisz,
bo sama siebie się boisz.
Chociaż mnie urodziłaś,
to od początku się mną brzydziłaś.
Moje sukcesy to lek
na ten sprawy bieg.
Ty sobie ze mnie kpisz,
z mojej miłości drwisz.
Wzbudzasz we mnie przerażenie,
na każde zwykłe wydarzenie.
Ja Ci swoje serce przynoszę,
a Ty, że się obleśnie panoszę.
Moje pomysły to Twoje utrapienia,
wieczne zmartwienia.
Chcę liczyć na Twoje wsparcie,
a nie tylko na kotów darcie.
Czas zacząć od nowa,
niech to będzie nasza ugoda.