X

Logowanie



Zapomiałaś/eś hasła? Przejdź do procedury resetującej.

dowód

Wiersz Miesiąca 0
proza wierszowana
2024-01-11 12:14
Dowód ósmy...

Teraz powiem wam coś niemożliwego. Wszyscy z was, którzy są teraz ateistami, po przeczytaniu tego postu przestaną nimi być. Pozwól, że zadam Ci kilka pytań. Jesteś niewierząca zapewne dlatego, że nigdy nie widziałaś ani nie słyszałaś Boga. Nigdy nie czułaś jego obecności. Nie zstąpił do Ciebie żaden Anioł ani nikt z osób znanych z Biblii. Teraz zapytam. Rozejrzyj się wokół. Domyślam się, że czytasz ten post będąc w jakimś konkretnym miejscu. Przez moment popatrz wokół. Co widzisz? Zapewne to, co zwykle, to co znasz. Jeśli jesteś w domu, to widzisz rzeczy, meble, a gdy spojrzysz za okno zobaczysz znane widoki. Jeśli jesteś na przykład w Krakowie, to znaczy, że nie ma Ciebie gdzie indziej. Jeśli jesteś w domu to najdalszy widok jaki możesz ujrzeć to maksymalnie kilkadziesiąt metrów, a w domu kilka. Teraz weź dowolny przedmiot. Niech to będzie kostka Rubika. Trzymasz ją w ręce i widzisz jedną stronę. Ale wiesz, że jest jeszcze pięć pozostałych stron. Nie możesz jednak ujrzeć wszystkich stron jednocześnie. Aby je zobaczyć wszystkie musisz po kolei obracać sześcian. Kiedy patrzysz na cokolwiek nie widzisz wszystkiego naraz. Ale rozumem wiesz, że są inne strony. Teraz pójdźmy dalej. Nie byłaś w Nowym Jorku. Wiesz jednak, że takie miasto istnieje. Skąd to wiesz? Bo opowiedzieli ci wszyscy, którzy tam byli. Ufasz i wierzysz, że Nowy Jork istnieje, choć nigdy nie widziałaś tego miejsca. Idźmy dalej. Widziałaś kiedyś atomy? Nie? To skąd wiesz że istnieją? Bo fizycy widzieli. Ufasz że Ciebie nie oszukują. Atomy nie podpadają pod zmysł wzroku. Widzisz kostkę, ale jej atomów nie ujrzysz gołym okiem. Musisz użyć mikroskopu elektronowego. Przez twoje ciało przenikają teraz miliony neutrin. Czy je widzisz? To skąd o nich wiesz? Ufasz fizykom. Oni widzieli. To co widać gołym okiem stanowi wierzchołek góry lodowej. Jeśli więcej nie widzisz, niż widzisz, to czemu uważasz, że widzisz wszystko, a tego, czego nie widzisz nie istnieje? Jeśli więc ufasz fizykom to czemu nie wierzysz tym, którzy widzieli Jezusa? Czy wszyscy są fizykami? Z pewnością nie. To oznacza, że większość ludzi nigdy nie zobaczy atomów. Mimo to one istnieją. Czy wszyscy są mistykami? Odpowiesz zapewne, że nie. Jeśli więc wierzysz fizykom, choć nigdy nie widziałaś atomów, to dlaczego nie możesz uwierzyć w świadectwa tych, którzy widzieli Jezusa? Widzisz na co dzień tylko kilka procent rzeczywistości, w określonym paśmie między podczerwienią a ultrafioletem. Słyszysz tylko w paśmie między infradźwiękami a ultradźwiękami. Tylko rozumem wiesz, że istnieją rzeczy poza tymi pasmami. Że są rzeczy widzialne i niewidzialne. Że są rzeczy wyobrażalne i logicznie rzeczy niewyobrażalne. Nie można widzieć jednocześnie awersu i rewersu monety. Kiedy patrzysz na jedno, nie widzisz drugiego. Musisz odwrócić monetę. Żeby udowodnić istnienie życia po śmierci, musisz obrócić swoje myśli. Ateizm polega na tym, że cały czas patrzysz na awers monety. Widzialne rzeczy materialne to Twój awers. I w dodatku większość materii jest niewidzialna. Żeby ujrzeć Całość musisz obrócić kostkę i monetę. Druga, a nawet trzecia i więcej stron istnieje. Jeśli jednak nie odwrócisz monety, zawsze będziesz myśleć, że istnieje tylko jedna strona rzeczywistości. Jeśli nie istnieje żadna rzecz, która nie ma drugiej lub więcej wymiarów- to co dopiero cały widzialny i niewidzialny wszechświat. Obróć swoją monetę lub kostkę. A wtedy to co teraz zdaje się Tobie niemożliwe, stanie się możliwe...

***
A to komentarze AI (GPT-4 i Bard) to tego tekstu:

Tekst ten przedstawia metaforyczne podejście do kwestii wiary i ateizmu, używając prostych, codziennych przedmiotów i zjawisk, aby ilustrować bardziej złożone idee. Autor używa analogii, jak kostka Rubika, widok z okna, atomy czy moneta, by zasugerować, że nasze codzienne doświadczenia i percepcje są ograniczone, a rzeczywistość jest znacznie szersza i bardziej złożona niż to, co możemy bezpośrednio zaobserwować. Przesłanie to skłania do refleksji nad istnieniem i naturą rzeczy niewidocznych lub nieuchwytnych dla zmysłów, sugerując, że wiara w te niewidzialne aspekty może być równie uzasadniona, jak zaufanie do wiedzy naukowej. Tekst ten może inspirować do głębszego zastanowienia się nad własnymi przekonaniami i sposobem postrzegania świata.
Dowód ósmy na istnienie Boga, przedstawiony w powyższym tekście, opiera się na analogii między materialnym światem a Bogiem. Autor argumentuje, że tak jak w przypadku materialnego świata, którego widzimy tylko część, tak samo w przypadku Boga, którego nie możemy zobaczyć, możemy jedynie uwierzyć w Jego istnienie na podstawie rozumu i świadectw innych ludzi.
Autor rozpoczyna od stwierdzenia, że wielu ateistów nie wierzy w Boga, ponieważ nigdy nie widziało ani nie słyszało Go. Następnie przedstawia analogię między kostką Rubika a Bogiem. Kostka ma sześć stron, ale widzimy tylko jedną na raz. Aby zobaczyć wszystkie strony, musimy ją obracać. Podobnie, Bóg jest istotą o wielu aspektach, ale możemy poznać tylko jeden na raz.
Autor następnie porównuje Boga do Nowego Jorku. Wiemy, że Nowy Jork istnieje, chociaż nigdy tam nie byliśmy. Wierzymy w to na podstawie relacji innych osób, które tam były. Podobnie, możemy wierzyć w Boga na podstawie relacji ludzi, którzy Go widzieli lub doświadczali Jego obecności.
Autor następnie przechodzi do kwestii atomów. Wiemy, że atomy istnieją, chociaż nie możemy ich zobaczyć gołym okiem. Musimy użyć mikroskopu elektronowego, aby je zobaczyć. Podobnie, możemy wierzyć w Boga, chociaż nie możemy Go zobaczyć bezpośrednio.
Autor podsumowuje swój argument, stwierdzając, że jeśli wierzymy w istnienie atomów, które nie są dostępne dla naszych zmysłów, to powinniśmy również wierzyć w istnienie Boga.
Ten dowód jest interesujący i skłania do refleksji. Jednak, jak każdy dowód na istnienie Boga, jest on otwarty na krytykę.
Jednym z zarzutów wobec tego dowodu jest to, że analogia między materialnym światem a Bogiem jest nieadekwatna. Materialny świat jest ograniczony i podlega prawom natury. Bóg natomiast jest istotą transcendentną, która nie jest ograniczona przez żadne prawa.
Innym zarzutem jest to, że dowód ten opiera się na założeniu, że świadectwa ludzi, którzy widzieli Boga, są wiarygodne. Jednak, jak wiadomo, ludzie mogą być podatni na iluzje i omamy.
Podsumowując, dowód ósmy na istnienie Boga jest interesującym argumentem, który może skłonić do przemyślenia kwestii istnienia Boga. Jednak, jak każdy dowód na istnienie Boga, jest on otwarty na krytykę.
Ten dowód na istnienie Boga opiera się na analogii między widzialnym a niewidzialnym. Autor argumentuje, że skoro jesteśmy w stanie uwierzyć w istnienie rzeczy, których nie możemy zobaczyć, takich jak atomy czy Nowy Jork, to powinniśmy być również w stanie uwierzyć w istnienie Boga, którego również nie możemy zobaczyć.
Autor zaczyna od zapytania czytelników, czy są ateistami, ponieważ nigdy nie widzieli ani nie słyszeli Boga. Następnie prosi ich, aby spojrzeli wokół i zastanowili się, co widzą. Autor zauważa, że widzimy tylko niewielką część rzeczywistości, a większość rzeczy jest dla nas niewidzialna.
Autor następnie podaje przykłady rzeczy, które możemy uwierzyć w ich istnienie, mimo że ich nie widzimy. Mówi, że nie byliśmy w Nowym Jorku, ale wierzymy, że istnieje, ponieważ opowiedzieli nam o nim ludzie, którzy tam byli. Autor zauważa również, że nie widzimy atomów, ale wierzymy, że istnieją, ponieważ fizycy nam o nich powiedzieli.
Autor argumentuje, że jeśli jesteśmy w stanie uwierzyć w istnienie rzeczy, których nie możemy zobaczyć, to powinniśmy być również w stanie uwierzyć w istnienie Boga. Autor zauważa, że wiele osób widziało Jezusa, a ich świadectwa są wiarygodne.
Autor kończy argumentując, że jeśli nie odwrócimy naszych myśli i nie zaakceptujemy istnienia rzeczy niewidzialnych, to zawsze będziemy myśleć, że istnieje tylko jedna strona rzeczywistości. Autor zauważa, że jeśli nie istnieje żadna rzecz, która nie ma drugiej lub więcej wymiarów, to co dopiero cały widzialny i niewidzialny wszechświat.
Ten dowód ma pewne zalety. Jest prosty i łatwy do zrozumienia. Wykorzystuje analogię, która może być pomocna dla ludzi, którzy nie są przyzwyczajeni do myślenia o istnieniu Boga.
Jednak dowód ten ma również pewne wady. Analogia między widzialnym a niewidzialnym nie jest idealna. Istnieje wiele różnic między rzeczami, które możemy zobaczyć, a rzeczami, których nie możemy zobaczyć. Na przykład, możemy uzyskać dowody naukowe na istnienie rzeczy materialnych, takich jak atomy. Nie możemy natomiast uzyskać takich samych dowodów na istnienie Boga.
Ponadto, dowód ten opiera się na założeniu, że świadectwa ludzi, którzy widzieli Jezusa, są wiarygodne. Jednak nie wszyscy akceptują te świadectwa.
Ostatecznie, czy ten dowód jest przekonujący, zależy od indywidualnych przekonań każdego człowieka. Niektórzy ludzie mogą znaleźć go przekonującym, inni nie.

***
Utkani ze światła…

Szedłem jakąś nieznaną uliczką w tak samo nieznanym mieście. Nie było to żadne ze znanych mi z normalnego świata miasto, jednak nie czułem się zdezorientowany ani trochę. Ludzi nie było dużo - jacyś przemykający pod ścianami budynków spóźnieni przechodnie, wyglądający nieco staroświecko; jakieś dziecko, które kopiąc zieloną piłkę przeszło przez tramwajowe tory. Jakiś gość zamykał szyld na frontonie sklepu, bo pora była zmierzchu. Stanąłem nieco zmęczony, choć cały czas byłem bezcielesny. Chmury przybrały kształt górski i barwę stalowo-cynkową. Niewidoczne zachodzące słońce jeszcze raz dało znak życia ostrym promieniem, który oświetlił starą, peerelowską reklamę, nieco spłukaną kwaśnymi deszczami, jakiegoś proszku do prania, a może najnowszego modelu pralki “Frani”. Babcia miała taką w domu - ładowało się od góry, co już było dość nowoczesne, a po zakończeniu prania trzeba było spuszczać brudną wodę gumowym wężem do wanny albo muszli.
Nie wiem, dlaczego tu w ogóle byłem i skąd się wziąłem. Nie byłem świadomy, co było zanim wszedłem w tę uliczkę, jednak nie przeszkadzało mi to wcale, przeciwnie - czułem, że jestem tu w jakimś określonym celu i że jakieś zadanie z pewnością czeka. Te chwile w uliczce, której nazwa była zamazana na rogu kamienicy, wyglądającej na fin de siecle, stanowiły dla mnie dowód, że druga strona istnieje. W tym momencie uświadomiłem sobie, że śnię i że nie jest to przypadek. To, co mnie otaczało, spowijała jakaś świetlista mgiełka, jakby srebro, którym pokrywa się lustra, a dawniej klisze fotograficzne. Trzeba będzie zapamiętać wszystko - przemknęło w głowie, której w ogóle nie czułem, jakbym był istotą utkaną ze światła.

***
Często bywam po drugiej stronie istnienia w otoczeniu nieznanych ludzi. W noc, która dziś minęła, byłem jak zwykle w nieznanym mieście, znalazłszy się obok torów. Dokąd prowadziły, nie widziałem, znikały za zakrętem znajomej ulicy, ale wiedziałem, że są nowo położone, ponieważ na tej uliczce w podgórskich rewirach drugiej stolicy Polski nigdy nie jeździły tramwaje. Tramwaje stały na pętli, ku której ruszyłem. Wsiadłem, usiadłem, potem wstałem, a tramwaj ruszył dość szybko i krajobrazy zmieniać poczęły się jak w kalejdoskopie, który miałem w dzieciństwie. Najpierw przejechaliśmy obok wielkiej, dymiącej i kopcącej potwornie, pomalowanej na stalowo fabryki, z której wysokich, sięgających do brudnych chmur kominów tryskały iskry, wznosiły się ku niebu, a potem zmieniały w barwne fajerwerki. Lecz ten widok, choć piękny, ustąpił kolejnemu, bo wjeżdżaliśmy do centrum nieznanego miasta. Sceneria zmieniła się gwałtownie - nie wiem, jak znalazłem się znowu na ulicy, a obok był plac, pełen ludzi, a pośrodku stał jakiś obelisk, z czarnego granitu. Podszedłszy, mogłem dostrzec napis “Nieznanemu Bogu”, a obok datę A.D. 2133 i wyryte w skale dziwne hieroglify, nie do odczytania bez tłumacza.
Tłum falował, gwar roznosił się po całym placu, jakby centralnym rynku miasta, ale nie dokuczał zbytnio. Zdałem sobie sprawę, że zaraz muszę iść dalej, więc raz jeszcze popatrzyłem na ludzką ciżbę i skręciłem w małą, spokojną uliczkę. Na rogu kamienic widniała emaliowana tabliczka z napisem “Ulica Niebieska”, ale nie zwróciłem na to uwagi, bo perspektywa ulicy rysowała się całkiem pięknie, w dali, na dalekim horyzoncie wysoko w chmury strzelały dwie nierówne wieże, a wtedy poznałem, gdzie przebywam. Coś, jak ukłucie w okolicy splotu słonecznego sprawiło, że się przebudziłem. Za oknem mocno mżyło.

***
Nawiedzona winda…

Ten sławny tym typem złej sławy, szeptem przekazywanej z ust do ust, budynek powstał w epoce pary i elektryczności, w końcu pięknej epoki pań z wachlarzami i panów w smokingach, kapeluszach i chodzących o laskach zakończonych ebonitem. Właśnie powoli elektryczność zaczęła zastępować siły mięśni rąk i nóg ludzkich, a odczuli to szczególnie mieszkańcy starówek miejskich, centrów z kamienicami pamiętającymi jeszcze wiek oświecony, a niektóre, te najczęściej przy rynkach nawet chwilowego odrodzenia sztuki antycznej w “złotym wieku”. Wtedy to, około przełomu wieków, w czasach, kiedy latarnie gazowe ustępować musiały z wolna, ale nieubłaganie tym na prąd, w pewnym mieście o dużej dawce promieniowania awangardy wybudowano w roku “buntu i naporu” kamienicę. Kiedy stało się naprzeciwko, vis-a-vis i obserwowało fronton, widać było misterne motywy roślinne, poskręcane liście i gałęzie jakiegoś egzotycznego krzewu, okrągłe okienka przeszklone niby barwnymi witrażykami, które rzucały tęczowe promienie na wijące się wzwyż schody. Jednak mieszkańcy nie byli na nie skazani - w budynku zamontowano windę.
Nie byłoby w tym fakcie nic dziwnego. Ostatecznie mnóstwo wind domontowywano, najczęściej środkiem klatki schodowej, jeśli schody biegły dookoła wzdłuż ścian, oczywiście nie tak jak na znanym obrazie “schodów donikąd”, który do dziś powoduje u co bardziej wrażliwych przerażenie, lecz normalnie. Ale pośród normy musi znaleźć się i anomalia, patologia, warunek brzegowy, a może bifurkacja, może wyjątek, osobliwość, dziwactwo, natręctwo albo nawiedzenie…
Budynek lśnił jak nowy, bo był nowy, czteropiętrowy, z wysokimi sufitami i jeszcze stale projektowaną przez ówczesnych architektów “służbówką”, jaką piszący te słowa pamięta jeszcze z mieszkania dziadka, który zrobił tam sobie ciemnię fotograficzną, a perski kot uczynił legowisko na parapecie okna. Wychodziło prosto na podwórko, zalane ciszą i światłem, w zimie zasypanym po pas, a jesienią podobno zamieszkałym przez okoliczne dusze pokutujące. Zamontowana z wielkim wysiłkiem winda lśniła czystością i blaskiem moderny, miała piękne złocone lustro wewnątrz, kanapę, a nawet popielniczkę, bo podówczas nie istniała zbiorowa histeria, a niekiedy istna paranoja skierowana przeciwko palącym, takim jak piszący te zdania.
Pewnego dnia winda zaczęła zachowywać się inaczej - ludzie korzystający z niej mieli wrażenie, że jeździ teraz szybciej, czasem nie zatrzymuje się na właściwych piętrach, albo też rusza sama nagle na łeb na szyję w dół, mimo, że nikt nie wciska przycisku wezwania. To ostatnie zaobserwowano szczególnie w nocy, kiedy budynek spowija cisza, jak w klasztornych rejonach gdzie obowiązuje “silentium”. Wtedy koło północy nagle winda, pusta w środku, co można sprawdzić patrząc przez okno na drzwiach, rozpoczyna swoje jazdy. W dół i w górę, w dół i w górę. Obecnie po ponad stu latach istnienia budynku windę ustabilizowano na tyle, że już nie jeździ gdzie popadnie, ale powstał nowy kłopot. Wypadek ten zmusił właścicieli odzyskanego budynku, zaniedbanego przez komunistów, nawet to zamknięcia windy i odcięcia prądu.
Pewnego dnia przez zdobioną motywami roślinnymi bramę do kamienicy weszła grupa czterech osób. Nikt ich wcześniej nie widział, a dozorca zeznał i zaklinał się na wszystkie świętości, że twierdzili, iż jadą na ostatnie piętro do biura firmy informatycznej, aby sfinalizować i podpisać jakiś kontrakt. Wszyscy czterech stanęli koło windy, jeden z nich zlecił jej zadanie, chwilę trwał charakterystyczny szum i trzaski starych dźwigów, po czym winda zatrzymawszy się bardzo powoli i dostojnie - w XIX stuleciu nikomu się nigdzie nie spieszyło - otwarciem drzwi zaprosiła całą czwórkę do środka. Wsiedli po kolei, certoląc się chwilę, jak Japończycy i drzwi się za nimi zamknęły. Jak się okazuje - na zawsze. Dozorca twierdził, że słyszał tylko majestatyczny szum windy, jadącej zapewne na czwarte piętro. Cała czwórka wsiadła do windy - to był fakt potwierdzony kamerami monitoringu. Niestety, po jakimś czasie winda zjechała na parter całkiem pusta, a w firmie informatycznej nie było żywej ani martwej duszy.
Następnego dnia w kamienicy rozpętało się piekło. Przyjechali ludzie z policji, spece od zaginięć, technicy, prokurator, a także sam Rutkowski. Przeprowadzono dokładnie oględziny, sprawdzono szyb, siedzibę firmy i zabezpieczono monitoringi. Jak się okazało, wewnątrz windy również była mini-kamera. Jeszcze tego samego dnia sprawdzono wszystkie zapisy. I wtedy prokurator, a także minister spraw zagranicznych, bo wśród zaginionych był zagraniczny turysta, specjalista od pisma starożytnego i mogła być afera międzynarodowa - myśleli, że zaraz zwariują.
Zapis z korytarza był datowany na dzień poprzedni, kiedy zaginieni zniknęli w windzie - i pokazywał datę 19 czerwca 2005 roku, godzinę 16:34. Kiedy sprawdzono zapis z kamery umieszczonej w windzie wielka cisza zaległa w pokoju prokuratora, gdzie na białym ekranie wyświetlano cały zapis. Kamera pokazała bowiem, jak mężczyźni wsiadają na parterze, a data pokazana jest identyczna jak ta z parteru; kiedy jednak winda dojechała na czwarte piętro, zegar pokazał datę 19 czerwca 2078 roku, godz. 16:35. Nagle światło poczęło mrugać, przygasać, mężczyźni poruszyli się niespokojnie, jednak po chwili otwarły się drzwi i mężczyźni wyszli na czwartym piętrze. Zapis urwał się kilkanaście sekund później. - Cofnij - rzekł prokurator do technika. - Jeszcze, tak, teraz stop - i oto oczom zebranych w pokoju na komisariacie ukazał się dziwny widok: w tle wychodzących z windy mężczyzn widać było korytarz. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że daleko w tle przez okno widać było panoramę miasta, w którym nagle jak spod ziemi wyrosły potężne wieżowce ze szkła i stali, w powietrzu dostrzec można było jakieś latające, niewielkie obiekty, znikły też kominy ostatnich fabryk i wszechobecny obecnie smog, a wysoko na dachach śledczy dostrzegli jakby pnące się wysoko drzewa. Niestety, zaraz zamknęły się drzwi windy i ten nieziemski widok znikł wraz z wysiadającymi mężczyznami, zaś na gasnącym ekranie pozostała tylko migająca nie wiadomo, czemu data 19 czerwca 2078…
W pokoju słychać było teraz tylko tykanie wielkiego, ściennego zegara. Wielka, czarna mucha z potwornym bzykiem wzbiła się w powietrze i wyleciała przez otwarte okno. Prokurator szybko wyciągnął telefon i błyskawicznie wykręcił jakiś numer…

***
Ludzie cierpią...

Dziś uświadamiam sobie, że świat cierpi. Polska jest rozbita. Ludzie się nienawidzą, gdy umiera miłość, ta z wielkiej litery - natura próżni nie lubi. Usunęliśmy coś, o czymś zapomniano.
Ludzie cierpią z różnych powodów. Mówi się nie do końca mądrze, że są cierpienia "zawinione" (kara) i "niewinne" (np. dzieci urodzone bez rąk, etc.). Nie do końca. Raczej dziś już nie ma cierpień winnych - za jakie grzechy? - czasem pytają ludzie i mają rację. Jakie ludzie zwykli, którzy harowali całe życie, wychowywali dzieci, pracowali mogą mieć grzechy? Słusznie się pytają...
Oczywiście, są cierpienia zawinione, ale to raczej z głupoty. Ktoś jechał za szybko, zabił kogoś i potem cierpi w sumieniu. Ok, ale czasem nawet i to był jakoś "pisane". Jakoś musiało się stać.
A już absolutnie nie są winne dzieci z zespołem Downa, oligofrenicy, ludzie z nerwicą natręctw, ludzie, którzy czują się kobietą albo mężczyzną wbrew swej płci biologicznej. Nie są temu winni. Ci, którzy tropią czyjeś winy, najczęściej albo sami czują winni, albo rzeczywiście coś ukrywają...
Świat jest pełen cierpienia. I tak jest od zawsze. I będzie jeszcze długo trwało. Dlatego nie wolno nikomu dokładać. Bo jego czy jej zachowanie może wynikać z ran, z blizn, z historii życia. Nie wiemy…

***
autor
rafal_sulikowski<sup>(*)</sup>
rafal_sulikowski(*)

Ocena wiersza

Wiersz został oceniony
2 razy

Oceny tego wiersza są jeszcze niewidoczne, będą dostępne dopiero po otrzymaniu 5-ciu ocen.

Zaloguj się, aby móc dodać ocenę wiersza.





Komentarze

Kolor wiersza: zielony


Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.


Elżbieta
Elżbieta
2024-01-11
Wybacz, ale nie dałam rady przeczytać całości prozy wierszowanej. Przeczytałam "Dowód" i komentarz Al do tej części. Pojawiły się w nim sformułowania, że autor... sugeruje...a to oznacza, że podpowiada, podsuwa myśli i skłania, zatem wyraża swoje subiektywne przekonania, jest to więc dowód wywiedziony z własnych przemyśleń, bo niby jak ma być inaczej! Moim zdaniem, dla ateisty, to żaden dowód, ale ja się tym nie przejmuję, bo nie jestem ateistką.
Mam też wrażenie, że tekst jest skierowany do kobiet, że względu na użytą formę gramatyczną.
Przyznam, że "Dowód ósmy", dobrze się czyta!
Pozdrawiam, Demi:)⭐


rafal_sulikowski<sup>(*)</sup>
😊😊😊

Waldi1
Waldi1
2024-01-11
pięknie napisane i z polotem ... pozdrawiam serdecznie ...


Pokaż mniej


X

Napisz powód zgłoszenia komentarza do moderacji

X

Napisz powód zgłoszenia wiersza do moderacji

 

x
Polityka plików cookies

Nasza strona korzysta z plików cookies. Używamy ich w celu poprawy jakości świadczonych przez nas usług. Jeżeli nie wyrażasz na to zgody, możesz zmienić ustawienia swojej przeglądarki. Więcej informacji na temat wykorzystywanych przez nas informacji zapisywanych w plikach cookies znajdziesz w polityce plików cookies. Czytaj więcej.

Klauzula Informacyjna

Szanowni Użytkownicy

Od 25 maja 2018 roku w Unii Europejskiej obowiązuje nowa regulacja dotycząca ochrony danych osobowych – RODO, czyli Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych).

W praktyce Internauci otrzymują większą kontrolę nad swoimi danymi osobowymi.

O tym kto jest Administratorem Państwa danych osobowych, jak je przetwarzamy oraz chronimy można przeczytać klikając link umieszczony w dolnej części komunikatu lub po zamknięciu okienka link "Polityka Prywatności" widoczny zawsze na dole strony.

Dokument Polityka Prywatności stanowi integralny załącznik do Regulaminu.

Czytaj treść polityki prywatności