Deszcze są wciąż spokojne...
choć słychać w oddali gromy.
Wielu tu myśli o wojnie,
która już niby jest,
a niby jej jeszcze nie ma.
Z drzew spadają liście,
wiatr kołysze drzewami.
Spoglądam w serce swoje,
bo tam nikt nie pilnuje granic
moździerzem i kałachami.
Na zewnątrz jest coraz zimniej,
przymrozkiem bielą się trawy.
W przyczepie mały piecyk
cyka dość spontanicznie
– ni to do rytmu modlitw,
ni to do smętnej melodii.
Pustelnik choć słaby i marny,
wciąż pozostaje wierny.
Codziennie pośród Psalmy
i pokłony głębokie,
stara się włożyć sprawy
niewidoczne ludzkim okiem:
Garstkę cierpliwych minut,
słów kilka w kolorze miłości,
łzy od bólu słone,
od ciężarów dźwiganych drżące nogi.
Deszczem święcone samotnie,
nie będą zbrojone na wojnę,
bo ten kto mieszka w Królestwie Bożym,
pokoju ma pod dostatkiem.