w naturze wychodzę na jaw
ten list napisałam za szybko
skreślając kilka słów na kolanie
by nie wyglądało że o coś proszę
rzuciłam się między fale
i czekałam
aż ktoś mnie
wyłowi wzrokiem
nie wiem ile minęło lat
ale policzyłam wszystkie dni
kiedy nie tęskniłam
widziałam tych na powierzchni
których nigdy nie dotknął brzeg
całe ławice uzależnione od sieci
tych na dnie o perłowych włosach
i milowe rafy które śmiało
wchodzić mogą w poczet
karłów cudów świata
zwinięte w embrion uczucia
zamknięte w butelkowej zieleni
i
dryfujących ludzi
jak kłody drewna
czasu miałam coraz mniej
ale jak na ironię coraz więcej
cierpliwości
do przypływów i odpływów
słonych łez pośród atoli
przecież wiedziałam że życie
to tylko gratis do śmierci
zastanawiało mnie tylko jedno...
czy jak sobie wreszcie uzmysłowię
że nikt zupełnie nikt na świecie
mnie nie kochał
czy pokocham siebie bardziej
czy znienawidzę?