Dojrzała miłość
Ogarki naszych istnień prawie się spaliły,
Stopione zatrzymują ledwie tlący płomień.
Starością wysuszone, półprzejrzyste dłonie,
Szukające wzajemnie dotyku ciepła, drżą.
Oczu blask już wygasa, zasłoniwszy się mgłą.
Nie wiemy, czyj ogarek jako pierwszy zgaśnie,
Nie wiemy, czyje słowo wybrzmieć ma ostatnie.
Tak cudownie nam było razem przez tyle lat,
Czy życie z wiatrem równo płynęło, czy pod wiatr.
Dobrze byłoby teraz w jednej chwili zgasnąć,
Jednoczesnym zamknięciem powiek błogo zasnąć.