świetliki
usłysz liter dźwięk pisany
myślą co dwubiegunowo
zbiegła poza lustra ramy
jak świetliki drżą skrzydełka
piórek słodko-karminowych
spadających spod lusterka
w dwojak myśli kolorowych
popatrz . patrzę wprost na ciebie
w równoległym świecie baśni
w lustrze gdzie zobaczysz siebie
będę czekać ciebie właśnie
zamienimy się spojrzeniem
w jednej chwili w krótkim słowie
rozświetlimy połać nieba
wypuścimy sny spod powiek
.
wplotłam w warkocze dziś gwiazdy
i zawiązałam księżycem
ubrana w sukienkę z malwy
wkradam się pod kalenicę
tam umówiłam się z weną
na nocne loty po mieście
by razem rozjaśniać ciemność
warkocz rozpuszczę na wietrze
drugim rozsrebrzę twarz nocy
by mogła poznać się z weną
i rankiem spłynąć pod oczy
łagodzić niechcianą ciemność
.
lubię się mieścić między dwa palce
jak krążek szczęścia łaskotać dłonie
słowem co z pióra spływa na kartkę
między litery . roznieca płomień
tego co w iskrze małej się mieści
z uporem weny co puszcza oko
i krążąc wokół zwietrzałych treści
na przekór niżom lata wysoko
lubię po cichu wejść pod powieki
by nocą szeptać o srebrnych gwiazdach
między dwa palce całość pomieścić
by mała iskra nigdy nie zgasła
. fantasmagorie .