Jak pastylka
Między piórem, a absurdem
Siedzę ja - poeta drętwy.
Coś rozśmieszy mnie, coś wkurwi,
Wreszcie wiersz ukoi nerwy.
Zapisuję go cierpliwie,
Wszak cierpliwość to też sztuka,
I spuentuje obrzydliwie,
W końcu puenty każdy szuka.
Czasem mądrość mi się wkradnie,
Choć wygląda jak pomyłka.
Wers się złamie, rym przepadnie,
Ale przecież... to jest chwilka.
Gdy mnie wena nie odwiedza,
Piszę dalej, mimo wszystko.
Choć niewielka moja wiedza
Rym jest dla mnie jak pastylka.
A więc piszę - krzywo, krótko,
Na granicy wiersza z żartem.
Gdy nie wyjdzie mówię - trudno.
Ale czasem wyjdzie - fartem.
GrzesioR
25-04-2025