moja schizofrenia
ta poezja choć garbata
sensem jest mojego życia
przy niej siedząc mogę latać
przed nią nie mam do skrycia
nic co rymem się nie mieni
by rozświetlać zakamarki
w których się chowają cienie
tego co jest nic niewarte
oprócz tej co kantem stoi
w opozycji do szarości
dni co kiedyś były moje
koloruję po całości
choć garbata od nadmiaru
to wciąż poszukuję puenty
bo oszukać pragnę starość
w schizofrenii słów zaklętych
- dośrodkowo -
chciałabym zapomnieć życie
i od nowa się urodzić
w miejscu które w snach ukryte
tam gdzie młode słońce wschodzi
staczać walki z własnym cieniem
tam nie musi nikt bo po co
sen najlepszy na zmartwienie
gwiazdy zawsze świecą nocą
chciałabym się stać tak lekka
jak to co marazmem ciąży
w miejscu które jest jak mekka
na orbicie własnych dążeń
połknąć całe świata piękno
a z ohydą się nie spotkać
w końcu znaleźć pełną jedność
zaniebieszczyć się od środka
.