Rytuał oczekiwania
tę, co pan tak lubi,
z małym, baśniowym obrazkiem
Michaela Parkesa.
Ze wzruszeniem patrzył pan
na ładną, dziewczynę tęsknie
spoglądającą na odlatujące gęsi.
Do łez mnie pan rozczulił!
Jaka ja jestem głupia, plotę
sama do siebie, jakby pan mnie
słuchał !
Wsypałam już do ręcznego młynka
ziarenka kawy, tak jak pan przykazał,
- ma być świeżo mielona, a ziarenka
w kolorze bursztynu z satynowo-
złotym połyskiem, oryginalna
brazylijska, tak uroczo pan dodawał
- w rozkoszy czekoladowo-karmelowej.
Kawiarka, oczywiste włoska sama
ją przywiozłam z Florencji, zgadzam
się z panem, podróbki nic nie są warte.
Oho! już bulgocze, jak małe Stromboli
jeszcze tylko mleczko dla mnie,
pan pije czarną z dwiema kostkami cukru,
jak zabawnie... pan to mówi
- noc Kairu, ze słodyczy powabem -
I gotowe!
Ach! Te straszne korki...
Przykryję kawiarkę ocieplaczem
mam taki specjalny z obrazem
Kwitnącego migdałowca, raczej
do herbaty, ale kawiarka też się
nie obrazi, zimna kawa jest do
niczego!
Późno się zrobiło, czas się tak wlecze,
jak się na kogoś czeka!