Scherzo
ani nawet dobrym muzykiem,
grała w orkiestrze, a fałszywe
tony nie były jej obce,
na swoim pulpicie znalazła
nuty pewnego scherza,
nie znała jego dobrze,
a miała
grać z orkiestrą po raz
pierwszy,
przyłożyła smyczek do
struny i odkryła dziwną
cielesność partytury,
doznała jej osobliwego
dotknięcia,
dźwięki pływały jedne za
drugim a jej cień kładł się
na partyturze,
grała pięknie jak nigdy
przedtem,
dyrygent spoglądał na nią
z podziwem,
już miała się ukłonić,
wtem gdzieś dyrygent
zniknął, orkiestra przepadła
a ona usłyszała
- sąsiadko jest noc, skończ
to rzępolenie i daj ludziom
spać ! -
wyłączyła radio ...