Gra w jesienne liście
pod butami niepokojące szepty zrudziałe palczaste
klonowe po każdym kroku
zwijały się niczym stary papier mache
zapanowała cisza spojrzałam pod nogi deptałam po sercach
lipy a one milczały szybko
zmieniłam kierunek złowiłam uchem cichutkie kwilenie
z drzew o białej korze spływała
kaskada złotych błyskotek
pamiętałam że niedawno były
srebrno-seledynowe
przemiana
w złoto pewnie bolała
by nie zadawać im cierpienia
uniosłam się na czubkach palców
i poszłam w przeciwną stronę
a tam owalne żetony
żółto-jasnozielonkawe całkiem
bezgłośne przyklejały się
do podeszwy buta nie chciałam
żadnej gry zmieniłam ścieżkę
zimozielone nęciły nadzieją
cichego spokoju podziwiałam zielone igły wtem poczułam silne ukłucie stopę kaleczyła mi sucha szyszka
pobiegłam w stronę domu
nie zważając na dębowe liście
wygięte na kształt łusek
prehistorycznego gada
jesienne spacery bywają
niebezpieczne!