Do Bratniej Duszy
być może w pewną, bardzo mroźną styczniową noc.
Lub w piękny lipca poranek nagle się zjawisz
i będzie od Ciebie biła, duszy bratniej moc.
Smutne życie wtedy do góry mi wywrócisz
i wiarę w istnienie miłości znów przywrócisz.
Proszę Cię, tylko nie zwlekaj z tym przybyciem,
gdyż czas nam wszystkim ucieka niesamowicie.
Nie chciałabym poczuć tej chemii między nami,
z twarzą ozdobioną głębokimi zmarszczkami.
Pragnę dla ciebie być zmysłową i ponętną,
na igraszki miłosne, jeszcze dosyć chętną.
A więc przybądź z sercem gotowym do kochania
i otul troską głębokiego miłowania.
Znajdź mnie jak najszybciej i przekrocz moje progi,
połączmy w jedną, nasze dwie duchowe drogi.
Ja zgodnie z mądrym mottem przez to życie kroczę,
pozwolisz, że go tutaj w tym wierszu przytoczę.
Bowiem, nie ilość oddechów jest życia miarą,
lecz jakość tych chwil, co dech w piersi zapierają.