pierwotna
miejsca których nikt nie dotknął
czasem tak ma homo-człowiek
że odkrywa ból . samotność
która gdzieś pod skrzydłem siedzi
wciąż wyrywa czarne pióra
szczęściu chce na zapowiedzi
dać przestrzenność nową w chmurach
bzdurach i poważnych słowach
które gdzieś tkwią za pazuchą
i próbują wciąż od nowa
pukać . wołać . a tu głucho
i te miejsca co samotne
wciąż wsiąkają w snów bibułę
dotykając tej pierwotnej
w której wersy takie czułe
zbieram je i chowam w sobie
niech struktura się umocni
czasem tak ma homo-człowiek
który czuje ból pierwotny
watra
nie obiecał mi nikt cudu
choć obietnic było wiele
ja wciąż wierzę pocałunkom
które moje usta świeżą
smakiem nieskończonej chwili
co jak gotyk strzela w górę
gdzie się język czule pętli
nowych treści śniąc strukturę
o tym cudzie nad cudami
co na całe gardło śpiewa
wersaliką piękna mami
i spod żebra w wiersz spoziera
gdzie pół prawdy pół marzenia
całe życie i milczenie
w którym sens próbuję znaleźć
nim się cud wypali we mnie
.
nie jestem wieszczem bo cóż ja wiem
cicho szeleszcząc wciąż gubię się
w strofach spod pióra i w twardym dniu
w którym się nurzam spadając w dół
gdzieś na dnie życia śnię swoje sny
próbując wytrwać tak jak i ty
nie jesteś wieszczem bo cóż ty wiesz
cicho szeleszcząc zapadasz w sen
w strofach spod pióra znajdując cię
oczy zanurzam i śnię swój dzień
a po snach obcych gonimy ślad
by się uroczyć tym co jest w nas
.