srebrny pył
szeptem za uchem w ciszy co głucha
chciałaby ustom uczuć zabronić
kiedy nadchodzi ciemna noc . słucham
twojej melodii granej na skrzydłach
ciem co się w blasku księżyca plotą
niczym wyrwane z serca mamidła
wlatują w oczy pyłu tęsknotą
nie pozwól proszę na inne myśli
niż te barwione nadzieją duszy
że nawet w czerni potrafię wyśnić
ciepło twej dłoni by móc zagłuszyć
niedosyt trwania w ludzkiej przestrzeni
co pełna wiary depcze marzenia
rozsyp mi słowa których nie zmieni
nawet najgłębsza czara cierpienia
niechajże księżyc ze mną zatańczy
na skrzydłach wiatru który za oknem
wieje pod niebo i w gwiazdy patrzy
cichutko szepcząc strofy niemodne
- przedświt -
popatrz jak się noc uśmiecha
rzędem gwiazd i blaskiem luny
jak piastunka co pociesza
wysenniając czas ponury
w oddech co spokojnym rytmem
pod powieki spływa wierszem
dając wenie strofy wszystkie
w których zapisane szczęście
niczym płaszcz otula cicho
i pozwala lecieć w bezkres
pokonując każde licho
nim się świt obudzi w mieście
.