laska se ne wpina i ne wydyma sa
a gdy upadniesz będę przy tobie
oddam ci siły ostatnią miarę
po to jest miłość aby mógł człowiek
czynić w co wierzy i wciąż miał wiarę
w to że się dla niej w świecie pojawił
jak mała iskra co rośnie w płomień
kiedy upadniesz ja cię wybawię
i spróbujemy poszukać drogi
wolnej od wszelkich ciężarów duszy
załamań wiary i zbędnych racji
bo gdy upadnę podnieść mnie musisz
abyś mógł poczuć co miłość znaczy
jej nie wymierzysz żadną słów miarą
choćby cię chłopcem zwali . poetą
kiedy upada podaj jej ramię
nie pozwól umrzeć tej co od wieków
jest zapisana jak śmierć w istnienie
wojny co w sercach nam krew przetacza
więc nie upadaj nigdy beze mnie
bo pewnych rzeczy się nie wybacza
.
weź mnie do ręki jak dobrą książkę
i niech cię tytuł tak nie przeraża
bo w dalszej części jest ciepłe morze
uśmiech co w ustach smakuje plażą
pełną bursztynów w których treść jasna
jest dziełem sztuki dla ciebie właśnie
byś mógł odczytać nawet przy gwiazdach
całą treść we mnie póki nie zaśniesz
a wtedy miękko wpadnę w powieki
i w twoich oczach sens wymaluję
który już czytać będziesz po wieczność
po sedno puenty w której miłuję
dotyk twej ręki na kartach duszy
w której się ciało budzi do życia
by trwać na przekór chociaż nie musi
wpatrzone w twoich oczu odbicie
.