karminowa
jak róża w dzikim ogrodzie
gdzie w trawach czai się złodziej
co kradnie nam sny spod powiek
a ja pęcznieję nad miarę
pomimo smaku co w gardle
drażni nadzieję i wiarę
kosmicznym drwiącym letargiem
snów co płonęły nad miarę
nad wyraz spisany w słowie
bym mogła dla róży znaleźć
blask słońca w dzikim ogrodzie
pęcznieję i nie przestanę
smarować miodem języka
niech złodziej żegna się z trawą
bo to tessowa liryka
- pozytywka -
pękła mi w głowie sprężyna
opadła na czoło grzywka
na ustach przysiadła drwina
a w uszach brzmi pozytywka
wciąż nakręcana dni wolą
która donikąd nie spieszy
a jednak wciąż prze do przodu
niezmiennie włosy mi mierzwi
pękła sprężyna i trudno
grzywkę do góry zaczeszę
wypluję drwinę . choć północ
ciągle melodią się cieszę
- podanie -
nóż . siekiera . piłka . szklanka
pomieszanie z poplątaniem
romantycznych róż kochanka
i kanciasto-obły kamień
iskra w oku i zgryz w zębach
na języku smak komunii
wykrzywiona gniewem gęba
lustro które sięga próżni
tam gdzie miłość już nie żąda
nie odbiera i nie daje
nikt nikogo nie osądza
taki raj zapodaj panie
. spójrz na drugi koniec mostu .