Zapalony kibic
kto z kim w piłkę będzie grał,
Chyba szwagier mnie oświeci,
bym zasady meczu znał.
Szwagier, zaczął o boisku,
nie pozwalam skończyć zdań,
Wiem, że gra się na boisku,
za boiskiem to jest aut,
Kopać można tylko piłkę,
kopniak w nogę to jest faul,
Nie wiem tylko gdy zgaszony,
Chcę, byś tu wskazówkę dał.
Szwagier runął na podłogę,
mnie obleciał mokry strach.
Czy to zawał, czy omdlenie,
pragnę żeby szwagier wstał.
Do cucenia się zabrałem,
pytam jakie leki brał.
Szwagier jednak mnie nie słyszy,
jakby w śpiączce wiecznie trwał.
Szwagier wreszcie się podnosi,
siada chwiejnie, mieli głos,
Krzyczy, wrzeszczy i pomstuje
w złości z głowy zrywa włos.
Całe szczęście że jest łysy
dla fryzury żaden cios.
Patrzy na mnie mętnym wzrokiem
i kieruje do mnie głos:
Ty lebiego nieuczony,
nie zgaszony lecz spalony.
W końcu go udobruchałem,
naukę zapamiętałem.
Nawet żonę pouczyłem,
o spalonym zapewniłem
Że nie wziął się z gastronomi,
lecz błąd gdy gracz piłkę goni.
Napastnik gdy się znajduje,
między bramką a obroną,
Na podanie oczekuje,
by wbić piłkę nogą? głową?
Gdy piłka jest tak zagrana
bramka nie jest uznawana.