Pół żartem, pół serio...
w leniwym, ciepłym słońcu wiosny
burzliwy romans chce mieć z Tobą,
namiętny, długi i radosny.
Kiedy już wyślesz w świat swe dzieci
i melancholia zajrzy w dom Twój,
ja będę czekał wciąż stęskniony,
gotowy na Twej duszy podbój.
Ty wciąż przepiękna będziesz ciałem,
spełnieniem mojej fascynacji,
a ja o siebie mocno zadbam,
żeby nie było konsternacji.
Wierzę, że sprawne moje członki,
sprawią Ci dużą satysfakcję
i z dużą dozą namiętności
czynić będziemy te wariacje.
Języka gibkość, sprawne palce
i różne ciała kombinacje,
a jeśli ciało me zawiedzie,
zdamy się również na farmację.
I jeśli dłużej przyjdzie czekać
na Twą życzliwość, to nie zgaśnie,
tej pasji żar do Ciebie w sercu,
który hoduję w sobie właśnie.
Jeśli zaś ciężkie wieko trumny
nade mną z hukiem się zatrzaśnie,
zanim nastanie ten czas błogi,
nim się wypełnią marzeń baśnie,
pamiętaj proszę, że ta miłość,
wznioślejsza była, niż te rymy,
i chociaż nie są wyszukane,
skutkiem do Ciebie są estymy.