Akt stworzenia
mocno łapiesz mój pośladek wbijając w niego swoje paznokcie,
oddychasz płytko i szybko zaróżowiona na twarzy,
obijam się o twe krągłości trzymając Cię za biodra...
prysznic jest taki ciasny, a ja spragniony kreślę Twoimi piersiami okręgi na jego szybie,
Twoja matka naciąga poduszkę na głowę, wciąż nie chcąc wierzyć , że nie jesteś już małą dziewczynką,
kiedy jutro poda nam śniadanie zasztyletuje mnie swym wzrokiem...
(nie wie jeszcze, że właśnie w tamtej chwili została babcią)