Klątwa serc
a twoje słowo brzmiało jak pieśń.
Dziś twoja twarz jest cieniem w ruinie,
co w mroku kruszy się, by w nicość zejść.
Twoje ramiona dawały schronienie,
dziś są jak łańcuch, co więzi mnie.
Niechaj ta miłość spłonie w płomieniach,
z jej czarnej iskry rodzi się gniew.
Nie doceniłeś światła i daru,
gardziłeś ogniem, co żywił noc.
Więc teraz zbierzesz żniwo koszmaru —
w moim milczeniu rozbrzmiewa moc.
Niech moje spojrzenie będzie ci raną,
a każdy oddech – zatrutym snem.
Bo z mojej miłości zrodziłeś pustkę,
a w mojej pogardzie znajdziesz swój kres.