Odbijając się od ciszy
mogła zamilknąć
Wbrew postępowi
Widząc niechcianych
Głuchych i ślepych
Zatyka mnie powietrze
W pozostałościach płuc
Słyszę pewne jęki
Niebezpieczne zmęczenie
Dla dobra ogółu
Jestem albo mnie nie ma
Idąc ulicą jaka nie istnieje
Myśląc o kwiatach wytwornych
Znowu gubię swoje dzieci
Płaczę niespełniony
Wymaganiom dzisiaj nie sprostałem
Na wspak położony na blacie
Kawałek za kawałkiem chleba
Zostałem podzielony
I zapomniany