Taniec ostatni
Zachciało mi się igraszek z diabłem
Otoczony złem pierwotnym
Masuję zbolałe dłonie
Dzierżące miecz pokutny
Tak ciężki i monotonny w swoim wydźwięku
Walczę mimo znużenia
Choć oczy mam już ciężkie
A metal śpiewa mi piosenkę do snu
Otulając mnie pewną dawką nadziei
Na zejście wcześniejsze na emeryturę
I tak trwam od nadziei do nadziei
Czując się prawie że gromowładny
Jednak rządzić mogę jedynie swoim tchem
W ograniczony sposób
W melodyjnym tonie
Witając się ponownie z Cerberem
Przeddzień Sądu Ostatniego
Pukam do bramy dolnej
Dając odpowiedni pokaz kultury
Skinieniem głowy
Okazuje szacunek
Oczekując uwolnienia z każdej strony