Listopadowa żona
Listy złotem pisane, wytarte
Przez puste życiem lata
I w nich prawdę zawarły
O smutnych jak poranek
Deszczowy młodych parach
Przyrzekli razem na wieczność
Przysnęli razem w świętość
I przyjęcie huczne się odbyło
Obrusem stołowym grób okryto
Białe lilie wręczono w prezencie
Niech im tam dobrze będzie
Póki mamy ciepły sierpień
Zbierajmy owoce istnień
Nie listopadowej nocy
Księżyc zaprowadzi
A potem, my wszyscy jak
Jeden mąż
Zamienimy się w proch