Na mnie kolej
Walczę w lustrzanym odbiciu
To tylko chwila
Jedna z wielu zwątpienia
Nie umiem się odnaleźć
W istnieniu szczęścia
Do ostatniej łzy
Uzbierana mozaika wspomnień
Lepszego świata
Pewnej alternatywy
Której łatwiej się chwycić
Niż zaakceptować dziś
Znów niezaspokojona dusza
Nie znająca smaku spokoju
Ani blasku ułaskawienia
Przez jedynego widocznego sędziego
Zawsze patrzącego wprost
Ginąc w perspektywie
Uciekającego światła na końcu tunelu
Roztapiam się w marzeniach
Niespełnionych pragnieniach
Gładzą momentami mój kark
Powodując delikatne mrowienie
Po czym odchodzą w ciemność
Pozostawiając jedynie niewyraźny kontur
Wzbudzający nostalgię i rozżalenie