NOS
pokłócił się Zygmunt z nosem.
Mówicie, że to przegięcie?
Skąd. Zwyczajnie, w Nieporęcie.
Tam gdzie kłamią jak najęci
nos od rana nosem kręci.
Choć wszyscy są przygnębieni
straszy, że się w trąbę zmieni.
Potem to już zwykła kicha
chociaż dali mu kielicha,
to na wszystkich wciąż nastaje,
przy tym kichać nie przestaje.
Prosi Zyga, oraz żona
ciut tym faktem przestraszona
i rozpacza „mój ty losie”
A tam ciągle muchy w nosie.
Zaś okrutny ten przechera
do góry czubek zadziera
i z wrodzonym wręcz talentem
mówi, „jestem malkontentem”.
Na pomoc przyszła teściowa.
Coś tam pod szlafrokiem chowa.
Dwa obszerne packą ruchy
i wybiła wszystkie muchy.
Nie przejmując się kinolem
spryskała go mucho-zolem.
W końcu lep na czubek nosa
przykleiła dość z ukosa.
Potem dumna wręcz szalenie
mówi „ja mam doświadczenie.
Jak coś znowu zacznie kręcić,
to miejcie mnie w swej pamięci”.
Dodam jeszcze mądre słowa.
Zawsze znajdzie się teściowa,
by bez zbędnej rozpierduchy
powypędzać z nosa muchy.
Ja z teściową nie zadzieram,
gdyż wilkiem na mnie spoziera.
Nie szukam też jej owacji,
wszak mam NOS na rejestracji.