Verloc
Nad którym nigdy nie zachodzi słońce
Miasto cudów i błota razem ze swoim labiryntem ulic
I masą świateł utonęło w beznadziejnej nocy
I spoczęło na dnie czarnej otchłani
Ogrom zimnego, czarnego, mokrego, błotnistego
Niegościnnego zbiorowiska cegieł
Ulica przypominała oślizgłe akwarium
Z którego wypuszczono wodę
Miasto zagubione w nocy
Wieże opactwa westminsterskiego
Ostre wschodnie wiatry angielskiej wiosny
Sztormowa noc nad Kanałem
Wizja olbrzymiego miasta
Na ulicy Brett Street w Soho w Londynie
Verloc prowadzi sklep z pornografią
To pozorna działalność gospodarcza
Naprawdę jest agentem pewnej ambasady
Jest także agentem prowokatorem,
Przywódcą proletariatu, robotniczym oratorem
Na wiecach wygłasza płomienne przemówienia
Jest zaangażowanym w ruch robotniczy
Verloc, w ambasadzie sławny tajny agent delta
Współpracuje także z londyńską policją
Wystawił policji dziesiątki rewolucjonistów
Sekretarz obcej ambasady pan Vladimir
Jest niezadowolony z pobłażliwości policji
Żeby wstrząsnąć Anglią nakazuje Verlocowi
Wysadzić w powietrze obserwatorium w Greenwich
Terroryzm to śmierć w służbie ludzkości,
Zero litości dla niczego i nikogo
Słońce zemsty niech wstanie
Za głodujący proletariat, za dzielnice nędzy
Terroryści niech miotają bomby
Anarchiści to apostołowie rewolucji
Weterani wojen dynamitardowych
Nauka jest bóstwem burżuazji
Należy zniszczyć obserwatorium w Greenwich
Trzeba stworzyć detonator doskonały
Bomba jest środkiem ekspresji
Szczątki rozerwanego na strzępy człowieka