Baudelaire by Google cz.11 Spleen-Depresja
SPLEEN--DEPRESJA
Kiedy niskie, ciężkie niebo ciąży jak wieko
Na duszy jęczącej w szponach strasznej nudy,
I z całego otaczającego nas horyzontu
Wylewa się czarny dzień smutniejszy niż noc;
Kiedy ziemia zamienia się w wilgotną jaskinię,
Gdzie nadzieja, jak nietoperz,
Bije w ściany swym lękliwym skrzydłem
I wali głową w zwietrzałe sufity;
Kiedy deszcz rozsnuwa swe niezliczone sznury
Ogromnego więzienia imitując kraty,
A milczący zastęp niesławnych pająków
Rozpościera swe sieci w głębi naszych mózgów,
Dzwony nagle wybuchają wściekłością
I ciskają w niebo straszne wycie,
Jak krążące po świecie bezdomne duchy
Które zaczynają uporczywie zawodzić.
-Długie kondukty, bez bębnów i muzyki,
Przechodzą powoli przez moją duszę; Nadzieja,
Pokonana, płacze, a potworna, despotyczna Trwoga,
Wywiesza swą czarną flagę na mej pochylonej czaszce.
LXXVIII
SPLEEN
Quand le ciel bas et lourd pèse comme un couvercle
Kiedy niskie, ciężkie niebo ciąży jak wieko
Sur l’esprit gémissant en proie aux longs ennuis,
Na duszy jęczącej w szponach strasznej nudy,
Et que de l’horizon embrassant tout le cercle
I z całego otaczającego nas horyzontu
Il nous verse un jour noir plus triste que les nuits;
Wylewa się czarny dzień smutniejszy niż noc;
Quand la terre est changée en un cachot humide,
Kiedy ziemia zamienia się w wilgotną jaskinię,
Où l’Espérance, comme une chauve-souris,
Gdzie nadzieja, jak nietoperz,
S’en va battant les murs de son aile timide
Bije w ściany swym lękliwym skrzydłem
Et se cognant la tête à des plafonds pourris;
I wali głową w zwietrzałe sufity;
Quand la pluie étalant ses immenses traînées
Kiedy deszcz rozsnuwa swe niezliczone sznury
D’une vaste prison imite les barreaux,
Ogromnego więzienia imitując kraty,
Et qu’un peuple muet d’infâmes araignées
A milczący zastęp niesławnych pająków
Vient tendre ses filets au fond de nos cerveaux,
Rozpościera swe sieci w głębi naszych mózgów,
Des cloches tout à coup sautent avec furie
Dzwony nagle wybuchają wściekłością
Et lancent vers le ciel un affreux hurlement,
I ciskają w niebo straszne wycie,
Ainsi que des esprits errants et sans patrie
Jak krążące po świecie bezdomne duchy
Qui se mettent à geindre opiniâtrement.
Które zaczynają uporczywie zawodzić.
--Et de longs corbillards, sans tambours ni musique,
-Długie kondukty, bez bębnów i muzyki,
Défilent lentement dans mon âme; l’Espoir,
Przechodzą powoli przez moją duszę; Nadzieja,
Vaincu, pleure, et l’Angoisse atroce, despotique,
Pokonana, płacze, a potworna, despotyczna Trwoga,
Sur mon crâne incliné plante son drapeau noir.
Wywiesza swą czarną flagę na mej pochylonej czaszce.
LXXVIII
Spleen
Kiedy niebo, jak ciężka z ołowiu pokrywa,
Miażdży umysł złej nudzie wydany na łup,
Gdy spoza chmur zasłony szare światło spływa,
Światło dnia smutniejszego niźli nocy grób;
Kiedy ziemia w wilgotne zmienia się więzienie,
Skąd ucieka nadzieja, ten płochliwy stwór,
Jak nietoperz, gdy głową tłukąc o sklepienie,
Rozbija się bezradnie o spleśniały mur;
Gdy deszcz robi ze świata olbrzymi kryminał
I kraty naśladuje gęstwa wodnych smug,
I w mym mózgu swe lepkie sieci porozpinał
Lud oślizgłych pająków - najwstrętniejszy wróg;
Dzwony nagle z wściekłością dziką się rozdzwonią,
Śląc do nieba rozpaczą szalejący głos
Jak duchy potępieńców, co od światła stronią
I nocami się skarżą na swój straszny los.
A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką,
W martwej ciszy - nadziei tylko słychać jęk,
Na łbie zaś mym schylonym, w triumfie, wysoko,
Czarny sztandar zatyka groźny tyran - Lęk.
tłum. Bolesław Wieniawa Długoszowski