Vivian Maier
nigdy nie wyszła za mąż,
nie miała dzieci ani
żadnych bliskich przyjaciół
nie znosiła bliskości i dotyku, mówiła
nie przytulamy się, nie całujemy
kiedy zapytano ją czy ma męża
odpowiedziała że”nadal jest czysta”
i przerwała rozmowę
nazywano ją mademoiselle
nikt nie znał jej imienia
Była bardziej kreacją niż człowiekiem
gdziekolwiek poszła wszędzie ją zauważano
wykreowała postać w zbyt obszernym płaszczu
i w kapeluszu z szerokim rondem
nigdy nie założyła spodni
pozostała wierna spódnicom za kolano
nie nosiła biżuterii i makijażu
chodziła żołnierskim krokiem
zimna, nieprzystępna,niezaangażowana
W 2007 roku na licytacji w Chicago
John Maloof kupił pudła z tysiącami negatywów
było na nich nazwisko Vivian Maier
bez skutku przeszukiwał internet
Dopiero w 2009 roku pojawił się nekrolog Vivian
okazało się że autorką wszystkich tych zdjęć
Była zmarła niedawno niania z Chicago
Szła przez życie razem z podopiecznymi
zabierała dzieci na wycieczki
tak naprawdę żeby robić zdjęcia
z Rolleiflexem na szyi ciągnąc
małe dziecko za sobą przeczesywała miasto
zbliżała się do ludzi biednych
lub dotkniętych nieszczęściem
stała się agresywną
nieustraszoną fotografką
podchodziła ze swoim aparatem bardzo blisko
naruszając przestrzeń
osobistą fotografowanych osób
Fotografowała miejskie pejzaże
młodych i starych, biednych i bogatych
ludzi sponiewieranych przez życie
brudnych włóczęgów, ludzi z marginesu
biegała za sławnymi ludźmi
kręciła się w pobliżu posterunków policji
fotografowała lalki, nagie manekiny
i kosze na śmiecie
obsesyjnie robiła autoportrety z cieniem
wszędzie fotografowała dzieci
Fotografowała przez 5 dekad
zrobiła sto tysięcy zdjęć
otworzyła okno na amerykańskie życie
w II połowie XX wieku
po latach jej zdjęcia pulsują nostalgią
Czy wejdzie do panteonu wielkich
fotografów ulicznych XX wieku