Kijów , miłość i zdrada- część ośma
Nastrój był ożywiony, na dachy przenikał.
Tego dnia Maurycy jechał konno z przodu,
Biało-żółte proporce, znak jego szwadronu,
Mieniły się jak złote, razem z otokiem.
Pułki prezentowały się pięknie tym widokiem.
< Rotmistrzu, spójrz kto stoi? – rzekł Maurycy
Klucze do miasta jakieś, czy ktoś to policzy?>
Odezwał się Podhorski- <Władze miasta stoją,
Witają serdecznie nas, to chlebem to solą.
A niech tam, stańmy na chwilę, wydarzenie wielkie,
Proszą nas, widzicie to, Kijowianki piękne.>
Naręcza kwiatów niosą, bzy świeżo zerwane,
Polacy w Kijowie, mają defiladę.
Podhalański był pierwszy, ukraiński kończył
Pułki szły w kolumnach, gapiów pełno, kto żyw.
Na Kreszczatiku stały orkiestry wojskowe,
Dwie grające na zmianę, a po drugiej stronie,
Sztab i oficerowie. Dalej bukiety kwiatów,
Balkony i dachy wkoło, gromady Polaków
I ludność ukraińska, wielkie tłumy stoją.
Rydz- Śmigły jest wśród nich, on wyprostowany,
Salutuje, a przed nim prężą się ułani,
Artyleria podąża, chłopcy malowani.
Podhalanie już idą, dumni i sprężyście,
Długo przez stepy, piaski od Styra tu szliście.
Na trotuarach tłumy głośno wiwatują,
Dalej pierwsza dywizja, pułki maszerują,
Wielkopolskie, Suwalskie, w ordynku swojskim,
A po obu stronach tłum, słychać język polski.
Ulice przepełnione, Kijowianek grupy
Wypatrują gdzie ich wódz, ludzi pełne słupy
Gdy popatrzysz przez chwilę, widok mało znany
W strojach ludowych stoją, ukraińskie damy.
Wyszywanki haftowe, wianki kolorowe
Tasiemki wielobarwne, u panny na głowie.
Panienki uśmiechnięte, tłum to nieprzebrany
Chusteczki powiewają, od każdej to bramy?
Teraz artyleria, wóz, konie zaprzęgowe,
Ciągną armaty wolno, pojazdy kołowe.
Siedzą artylerzyści, twarze są wesołe
Defilada podąża, skręca w boczną stronę.
Uliczki, kamieniczki, skwery i placyki ,
Zamieniły się w tańce do rytmu muzyki.
Tu śpiewano, tam grano, pieśni ich ludowe,
A panienki patrzyły, rozpoznały mowę.
Wreszcie na samym końcu, pułk ukraiński,
Mundury khaki na nich, a hełm angielski.
Defilada skręcała, uliczki zapchane,
I ponownie przemarsz, kolejne rozdanie.
Miało się końcowi, wiatr od Dniepru wiał,
Flagi i proporczyki to poruszał to rwał.