Plotka
Czasem brzęczy – niby pszczoła,
Bujnie pleni się w urzędach,
Na osiedlach – i w kościołach.
Jak mikroskop grzechy, zdrady,
Braki, błędy wyolbrzymia,
Jak chwast rośnie – poza grządką,
Tuczy się – na cudzych winach.
Wścibskim okiem co nie swoje
Obserwuje, recenzuje,
Piórem ostrym na kształt miecza,
Niedostatki wypunktuje.
Raz w redakcji się zatrudni,
Raz dorabia w komitecie,
Zwodzi damy i matrony,
W sidła łapie – nawet dzieci.
W kłębach chowa się po kątach’,
W stosach – po szafach się pleni,
Boi się jedynie prawdy,
Dyskrecji – i oświecenia..
Kiedy rozwód spowoduje
Lub do grobu kogoś wpędzi,
Niewiniątko zgrywa chętnie
Białe, jasne – jak łabędzie.
Nie zaradzi jej odkurzacz,
Ani miotła, ani szczotka,
A jej imię w sześciu głoskach
Proste krótkie – oto Plotka.