niebiańskie podarunki
wróbelki włożyły purpurowe czapki
mróz ozdobił szyby w przyciemnionych oknach
do karmnika wiodą śnieżne kocie łapki
wiatr jak na trójkącie gra na długich soplach
na lukrowym dachu dziecięcego świata
przysiadły śnieżynki mocno przymarznięte
nad nimi srebrzystej nocy lśni poświata
one razem w grupie czule w pół objęte
odziane w kożuszki z bielutkiego mleka
owiane zapachem miodowego chleba
wyczekują sani dzwoniących z daleka
w których ktoś przemyca gwiazdki prosto z nieba
nieboskłon przepychem cieszy ludzkie oko
jednak wszechświat błysków cały rok pilnuje
by ręką dosięgnąć trochę za wysoko
On oczy przymyka światłości żałuje
