śniłam Szekspira
czasami bawię się w Szekspira
tworząc tragedie niepotrzebne
rządzi mną jakaś nieznana siła
przy której dobroć serca blednie
i jestem cieniem swojej duszy
która zbłądziła po raz któryś
siłą przez którą cierpieć muszę
przy której żywot jest ponury
ona mnie wodzi na pokuszenie
sztuk odgrywanych przy pustej scenie
i tworzę tragedie niepotrzebne
od nowa ćwicząc umieranie
nie da się umrzeć po raz drugi
gdy ból już dawno spełznął na niczym
a ona wciąż ponawia próby
i prowokuje mnie wciąż kiczem
myślę że Szekspir się przewrócił
już z trzysta razy w swoim grobie
i kilka przekleństw do mnie rzucił
bym się stuknęła młotkiem w głowę
bo choćbym szaty ciągle darła
sztuk odegrała tysiąc dwieście
nigdy nie dotrę gdzie dotrzeć chciałam
i nigdy w tekście się nie zmieszczę
- dialog z księżycem -
noc w moich żyłach sennie się toczy
niebieskim szlakiem w głąb mnie podąża
i czuję lekkość i ciężkość czuję
zza okna księżyc na mnie spogląda
witam go cicho tak od niechcenia
szeptem go pytam gdzie posiał gwiazdy
a rzeczywistość wokół się zmienia
jestem kometą bez prawa jazdy
ale z fantazją jak snów warkocze
wplecione w chwile błękitnych marzeń
w których wirtual z jawą się droczy
i przekłamuje scenariusz zdarzeń
o tym jak księżyc spił się półmrokiem
gwiazdy wyrzucił do czarnej dziury
a potem stanął pod moim oknem
mówiąc że gwiazdy są za ponure
że blask ich sztuczny i trąci blichtrem
więc po co niebo mamić fantazją
pamiętaj o tym że choć naiwną
jesteś bo byłaś kometą jasną
bo choć noc czarna serce czerwone
bije wciąż rytmem w stronę niebieską
a gwiazdom zwrócę wolność bo wolę
gdy w twoich żyłach pulsuje przyszłość
.
https://66.media.tumblr.com/57f723b4ced5d0a7e5a51e6c636df679/tumblr_n0bdw2tcYl1tqqihyo1_500.gif