A ja tobie wiersze czytam...
Stoi fotel, w połowie drewniany.
Dyskretnie zawsze siadasz i czekasz,
W anielską minę twarz przyoblekasz.
Co wieczór czytam ci moje wiersze,
Te z dziś, sprzed tygodnia i te pierwsze.
Przywdziana w cieplutki szlafroczek,
Szepczesz do mnie „Jakie to urocze”
Zniżam ciut głos, już trochę zmęczony,
Wzrok twój, wciąż zakochany, spragniony.
Twe oczy, jak dwa złote kamyki,
W dwa ognie się żarzą, w dwa płomyki.
O jeszcze jeden prosisz, z miłością,
I ze spokojną słuchasz mądrością.
Chwila i śpisz już, z różaną twarzą,
Sny ci się śnią i sny ci się marzą…